Creepypasta Wiki
Advertisement

Nazywam się Kasia. Mam dziesięć lat. Przez trzy lata byłam jedynaczką, jednak potem urodził się mój brat, Tomek. Czasem się kłócimy, ale raczej dobrze się dogadujemy, nie narzekam. Nie chcę mieć więcej braci i sióstr, Tomek mi wystarczy. Bez Tomka również byłoby mi źle, więc można powiedzieć, że los miał cela, kiedy wybierał rodzeństwo dla mnie. No dobrze, może trochę żałuję, że nie mam siostry. No bo właściwie to miałam kiedyś siostrę, ale nawet jej nie pamiętam. Agatka zmarła kilka miesięcy po moich narodzinach. Miała wtedy czternaście lat.

Rodzice nie lubią mówić o Agatce. Udają, że nie istniała. Wiem, o co im chodzi - są po prostu smutni. Udają, że Agatki nie było, bo im jej brakuje. Ale trochę o niej wiem. W każdym razie, jak wyglądała, bo mama i tata mają jej portret, namalowany tuż przed moimi narodzinami. Agatka miała brązowe włosy, okalające jej bladą, łagodną twarz falami, i wielkie, piwne oczy. Na portrecie ciepło się uśmiecha.

Tak, mama i tata nie mówią o Agatce. Ale specjalnie zrobili dziurę w ścianie oddzielającą ich sypialnię od naszej, mojej i Tomka, i wstawili tam okno. Ja i Tomek widzimy przez to okno jej portret, który co prawda stoi u nich, ale tyłem do ich łóżka, a przodem do naszego. Tomek spytał się mnie, dlaczego tak jest.

- Rodzice nie chcą na nią patrzeć, ale chcą ją mieć przy sobie - wyjaśniłam. Nie, nie mówili mi. Tylko się domyślam. No bo rodzice o niej NIE mówią. W OGÓLE. Jedyne zdanie, które o niej od nich usłyszałam, to: "Miałaś kiedyś siostrę, Kasiu. Miała na imię Agatka i...i...odeszła kilka miesięcy po twoich narodzinach".

Tego dnia rodzice uprzedzili nas, że wychodzą wieczorem, i że wrócą, jak już będziemy spali.

- O ile zaśniemy, wiedząc, że jesteśmy w domu sami - odparłam, ale oni powiedzieli, żebym się nie bała, że jak będę trzymać się z Tomkiem, nic nam się nie stanie.

Zaufałam im. Oni tyle przeżyli. Śmierć babci, mamy mojego taty. Śmierć dziadka, taty mojej mamy. Śmierć Agatki. Muszą wiedzieć, co mówią. Położyliśmy się z Tomkiem spać o dziesiątej, tak jak kazali nam mama i tata. Zasnęłam szybko, ale obudziłam się w nocy. Spojrzałam na łóżko, w którym spał Tomek.

- Hej, Tomek - odezwałam się, żeby go obudzić - Tomek! - zawołałam, dosyć głośno, kiedy nie zareagował. Wtedy podniósł się, coś wymamrotał, spojrzał na portret Agatki i...znów zasnął. Pięknie. Trudno, pomyślałam, też postaram się zasnąć.

Znów mi się udało, jednak ponownie się obudziłam. Odruchowo spojrzałam w stronę portretu Agatki. Skoro Tomek zasnął, jak na niego spojrzał...Zdziwiłam się. Portretu tam nie było. Pustka. Okno jest, ale portretu nie ma. A, pewnie to sen, pomyślałam, i położyłam się z powrotem.

Rano, gdy nasi rodzice już byli w domu, spytałam się ich:

- Czemu przenieśliście portret Agatki?

Nie dosłyszeli. Za to Tomek tak. Uśmiechnął się słodko i powiedział:

- Śniło mi się, że Agatka na obrazie uśmiechnęła się do mnie. Naprawdę, uśmiechnęła się. Jeszcze szerzej, niż się uśmiecha zwykle.

- Co? - spytała mama - Przepraszam, Kasiu, mogłabyś powtórzyć pytanie?

- Czemu przenieśliście w nocy portret Agatki?

Na twarzy mamy odmalował się strach.

- Kasiu - powiedziała powoli, niepewnie - Przecież my nie mamy żadnego portretu Agatki.

Owszem, rodzice unikają mówienia o Agatce. Ale moja mama nigdy nie kłamie. Jak przyjaciółka spytała ją o Agatkę, ona odpowiedziała. Wiem, że mówi prawdę. I jestem przerażona.

Advertisement