Creepypasta Wiki
Advertisement

Kształt

Zaczęło się kiedy miałem około 13. Była wczesne lato, wszyscy nie mogli się doczekać wakacji. Mieszkałem wtedy w małym mieście w wojewódstwie lubuskim, ale przejdźmy do rzeczy. Ten dzień pamiętam do tej pory kiedy piszę ten tekst. Była to zwykła noc, mimo że było to bardzo wczesne lato i tak komary nie pozwalały mi zasnąć choć była już druga w nocy. Nagle usłyszałem cichy szum. Wstałem z łóżka aby sprawdzić co to było.

Poszedłem do salonu gdzie zobaczyłem włączony telewizor z zakłóceniami na ekranie. Nie wiedziałem co czemu był włączony, ale stwierdziłem że rodzice idąc spać zapomnieli go wyłączyć. Wracając z salonu zobaczyłem jak światło w kuchni się zapaliło. To już nie mógł być przypadek. Usłyszałem radio włączające się na drugim końcu domu. Postanowiłem nie stać bezczynnie. pobiegłem pędem pognałem do garażu aby wziąć coś do samoobrony. Jedyne co znalazłem na szybko to siekiera którą mój ojciec rąbał drewno na opał. Już chciałem wejść do salonu gdzie słyszałem włączone radio jednak nikogo tam nie było. Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami łazienki, po czym wystraszony pobiegłem do garażu chwytając w drodze telefon z szafki przy drzwiach. wybiegłem z domu po czym wezwałem policję aby przyjechała pod mój dom. Mimo że policianci nie byli chętni do współpracy (bo twierdzili że zmyślam) jednak postanowili przyjechać i zbadać całą sprawę. Kiedy usłyszałem syreny radiowozu od razu poczułem się bezpieczniej. Powiedziałem policiantom o wszystkim jednak chyba nie wypadłem za bardzo przekonująco po mundurowi nie wydawali się jakoś specjalnie przejęci moją historią. Weszli do domu aby zbadać teren, jednak już po chwili usłyszałem strzały i tylko jeden policiant wyczołgał się z domu. Gdy spytałem co się stało odpowiedział to było ... po czym chwycił radio i powiedział przyślijcie wsparcie. Dopiero po paru sekundach zauważyłem że był postrzelony w nogę. Teraz martwiłem się tylko o moich rodziców. Ale nie było mowy abym wrócił do tego domu. Obiegłem dom dookoła i spojrzałem przez okno w sypialni rodziców. Z perspektywy czasu ciężko w to było uwierzyć ale leżeli w łóżku. Jednak mieli otwarte oczy i patrzyli się w sufit. Zacząłem pukać w szybę kiedy poczułem na karku zimny oddech. Odwróciłem się robiąc zamach siekierą ale siekiera przeleciała przez środek postaci którą próbowałem zgładzić. postać ta mimo iż nie materialna chwyciła mnie za szyje i podniosła do góry. Wyglądała jak cień była cała czarna i widać było tylko je czerwone oczy. później zemdlałem (ciężko stwierdzić czy ze strachu czy z braku tlenu) obudziłem się dzień później w jakimś szpitalu 30 kilometrów od domu. Moje ręce były zabandażowane. Spytałem pielęgniarkę co się stało. Odpowiedziała mi tymi słowami nie wiedziałam że taki rozumny chłopak może zrobić coś takiego. Kiedy spytałem co ma na myśli ona tylko powiedziała nie mów że nic nie wiesz, policja znalazła twoje odciski palców na siekierze którą zabiłeś swoich rodziców i jednego z policiantów, a co z drugim policiantem -powiedziałem szybko podobno tylko uszkodziłeś go w stopę ale nic mu nie będzie a te bandaże? po tym jak dokonałeś takiej zbrodni zacząłeś się ciąć na oczach policji mówiąc chwalmy kształt.

I od tej pory moją głowę zaśmiecają dwa pytania ; czemu kształt oszczędził mnie i dlaczego nikt inny go nie widział? (sorki za błędy jak ktoś znajdzie)

Advertisement