Creepypasta Wiki
Advertisement
Ogór

NIgdżga

OD AUTORA: Wróciłem w to miejsce po latach i stwierdzam patrząc na poziom tego wynalazku, że musiałem wtedy odstawić mózg do przeglądu, skoro puściłem taki badziew.

PRZYZNAJĘ SIĘ DO BŁĘDU! :)

_____________________________________________________

Wszystko zaczęło się pewnego dnia. Z Magdą nie rozmawiałem od dłuższego czasu i telefon od niej bardzo mnie zdziwił. Rozstała się ze swoim chłopakiem. Ucieszyłem się w głębi duszy, bo od dłuższego czasu mi się podobała i jak ta hiena czekałem na ten istotny moment.

W dzień spotkania długo stałem na zimnie i na nią czekałem. Nie przyszła. Myślałem, że mnie zignorowała, więc poszedłem do domu. Chwilę po tym zostałem zatrzymany przez policjantów. Powiedzieli, że chcą mnie przesłuchać w sprawie... śmierci Magdy.

- Jak to możliwe? - zapytałem.

- Nic nie wskazuje na to kto to mógł zrobić. Wie pan może czy pani Magda miała wrogów?

Pomijając jej byłego nic mi nie przychodziło do głowy. No - moja była - niesamowicie była o nią zazdrosna. To były dwa inne światy - Magda spokój i harmonia, była - przeciwieństwo.

Nie potrafiłem przez jakiś czas dojść do siebie. Szukałem na własną rękę winnych, chciałem dowiedzieć się jak najwięcej - NIC.

Stwierdziłem, iż potrzebuję chwili odprężenia po tym wszystkim. Postanowiłem w coś sobie pograć. Niekoniecznie jakaś logiczna gra gdzie jest początek i koniec. Może być jakaś syfiasta, pełno różnych popapranych rzeczy - grunt by się odstresować.

Poznałem wiele dziwnych "niby to strasznych" plików - whiskas.exe, minion.exe, suicidemouse.avi.

Znalazłem w internecie plik Sonic.exe. Słyszałem coś o tym i o Tomie oraz Kyle'u- ich stoperze, KHRRRFIII i do tego super realistycznej oraz mordzie Sonica z tym "I am god". Myślę sobie: "To nic strasznego, zobaczę czego się tak boją dzieciaki".

Włączyłem grę - ekran startowy jak z Sonic The Hedgehog 1. Nie widzę tu nic niezwykłego, ale jak wcisnąłem ENTER, coś mignęło mi na ekranie - pamiętam, że na czerwono, ale nie mam takiej pamięci jak Tom.

Pojawił się ekran wyboru postaci. Wybrałem Tailsa - zresztą nie mogłem wybrać nikogo innego. Zaczął się akt 1- "Wzgórze".

Szedłem Tailsem przed siebie, nie było żadnych przeszkód. Byłem przygotowany na to - widziałem w sieci gameplay'e tej gry. Podszedł do Sonica, otworzył oczy i ukazało się pytanie:

"Witaj! Czy chcesz ze mną zagrać?"

I po chwili

"W chowanego".

Teraz sobie pobiegałem Tailsem i pojawiła się pierwsza dziwna rzecz której się nie spodziewałem. W momencie, kiedy ekran powinien zacząć wariować i na tym etapie Sonic miał ścigać Tailsa - pokazał się ciemny szum telewizyjny i krzyki w tle. Przeraziło mnie to trochę, bo brzmiały one dziwnie znajomo- jakby jakaś kobieta krzyczała.

Szum minął i pojawiła się klasyczna scena, gdzie Tails stoi przed Soniciem.

Analogicznie było przy wybraniu Knuckles'a. Myślałem, że to jakieś nowe wydanie tej gry, które w zamyśle autora ma być "jeszcze straszniejsze", ale się myliłem.

Zaś wybranie Robotnika dało mi do myślenia.

Przebiegłem korytarz, standardowo Robotnik spotkał Sonica i pojawił się standardowy dla Sonic.exe szum. Zobaczyłem twarz niebieskiego jeża z napisem "Jestem Bogiem" - tak tak uświadom to sobie.

W momencie kiedy miał być napis "Gotowy na rundę drugą?"... pojawił się inny napis.

"Lubię takie zabawy".

O co chodzi?! Jakie zabawy?! - pomyślałem.

Pokazało mi się coś do doprowadziło mnie do mocnego przerażenia.

Standardowo w Sonic.exe po ekranie "gotów na rundę drugą" mamy obrazek zmasakrowanych postaci z gry Sonic The Hedgehog.

Zobaczyłem zmasakrowane zwłoki Magdy. W tle leciała okropna melodia, zaś Sonic się śmiał.

"Ona była strasznie nieciekawa - może Ty mi zaimponujesz" - pokazał się kolejny napis.

Wyłączyłem komputer. Zamknąłem okna i drzwi. Wyjąłem baterię z laptopa. Chciałem zasnąć ale nie mogłem. Twierdziłem, że to jakieś kpiny ze mnie i brak szacunku do osoby którą kochałem. Pomogło mi w zaśnięciu piwo, które trzymałem w lodówce. Po wypiciu od razu oczy mi się zamknęły.

Pamiętam ten koszmar jaki mi się śnił. Idąca Magda, po chwili nastaje ciemność i słyszę jej krzyk. Biegnę przed siebie, nie wiem gdzie jestem, słyszę ten śmiech Sonica i jak mówił do mnie: "Niezła zabawa, co?"

Obudziłem się. Zadzwonił budzik. Ubrałem się, przygotowałem kanapki do pracy i wyszedłem z domu.

Była to 5:20 rano. Z uwagi na porę roku jeszcze było ciemno. Wsiadłem w autobus. Widziałem całkowicie opustoszałe miasto. Ani żywej duszy.

Kiedy wysiadłem wszedłem na teren zakładu- również pusto. Trochę spanikowałem, bo o 6 rano zaczyna się pierwsza zmiana i ludzie muszą być.

Została kartka na tablicy korkowej.

"Proszę przyjść jutro, dziś mamy inwentaryzację".

Ja się sam siebie zapytałem: JAKĄ INWENTARYZACJĘ JAK TU NIKOGO NIE MA?!

Wróciłem się na przystanek, wsiadłem do najbliższego autobusu. I wtedy się zastanowiłem- kto kieruje autobusem, skoro nikogo nie ma?

Patrzę na stanowisko kierowcy - czarna szyba. Przeraziłem się, gdyż nie wiem kto mnie wiezie.

Nagle na wyświetlaczu w autobusie zauważyłem kolejne niepokojące zjawisko. Mianowicie nr linii zmienił się na 666 zaś kierunek to był "I AM GOD",

- Gdzie ja jadę? - krzyknąłem - To jakiś żart?!

Po chwili usłyszałem zwrot:

"Następny przystanek...."

Zamiast nazwy przystanku usłyszałem znowu śmiech Sonica.

Autobus zatrzymał się na plaży. Rozpoznałem to miejsce. Charakterystyczna skała którą widziałem na końcowej scenie Sonica.exe.

Wysiadłem. Rozejrzałem się - pusto. Kawałek dalej zobaczyłem kontury postaci...

Jakby coś jadła. Gdy podszedłem trochę bliżej...

Zamarło mi serce.

Ten potwór właśnie rozrywał jej ciało na czynniki pierwsze. Odsunąłem się i mnie zauważył. Jego zaropiałe oczy patrzyły się na mnie.

Zaatakował mnie. Próbowałem uciekać. Ukazał się przede mną. Nie miałem szans. Odciął mi rękę swoimi szponami. Prędko straciłem przytomność...

Poczułem jak opuszczam swoje ciało... widziałem jak ten zmutowany Sonic je rozcina.

Stałem się duchem, którego dusza uciekła z ciała. Uciekła przed zniszczeniem przez Sonica... Niestety... na Magdę było za późno...

Do dziś nie wiem jak to się stało, że wszystko to pchnęło mnie na taki koniec. Nie wiem też co jest z tą grą - może Sonic z niej jest niczym innym jak inkarnacją Szatana? Bóg nie pokazał nam jak może wyglądać.

Krążę jako samotna dusza - czy kiedyś to się zmieni?

Advertisement