Creepypasta Wiki
Advertisement

Hej, mam na imię Charlie. 

Jakiś czas temu w całym tym wirusowym zamieszaniu i ludziach nudzących się w domu Animal Crossing zyskało zaskakującą popularność. 

Jako, że z pieniędzmi u mnie częściej gorzej, niż lepiej - na początku nawet nie próbowałem angażować się w cały hype wokół tej gry, po jakimś czasie ktoś łaskawie uświadomił mnie o darmowej wersji na telefon; i stało się - połknąłem bakcyla. 

W trakcie, gdy moja postać rozbudowywała wioskę i wzbogacała się - mnie z krwi i kości również udało się odłożyć przyjemną sumkę. I w tenże sposób, kierowany impulsem, razem z kolejnym tatuażem sprawiłem sobie Nintendo wraz z wyżej wspomnianą grą. 

Wieczorem, po męczącym dniu, wreszcie przyszedł czas na odrobinę relaksu. 

Dzierżąc konsolę w dłoni i popijając metodycznie zimną już zieloną herbatę odpaliłem w końcu Animal Crossing. 

Zachęcony przez przyjemną muzyczkę i przyjazne kolory podekscytowany wybierałem detale mojej postaci - różowe włosy, zielone oczy i tego typu szczegóły. Gdy uznałem, że jestem zadowolony z końcowego rezultatu - naturalną koleją rzeczy było zapisanie mojego awatara i rozpoczęcie faktycznej gry.

Ku mojemu zdziwieniu postać, która zaczęła wesoło biegać po moim ekranie włosy miała dłuższe, niż wybrane przeze mnie, ponadto marchewkowo-rude, a na jej nosie gościły okrągłe okulary. Może nie zdążyło się zapisać? No nic, to tylko włosy - uznałem, że zajmę się tym później, a na razie porozmawiam ze zwierzaczkiem, który  miał za zadanie wprowadzić mnie w świat gry i wyjaśnić, jak się zajmować mym nowym, pikselowym przybytkiem. 

Zostałem strandardowo spytany o imię, więc równie standardowo wpisałem ,,Charlie" w okienko, które wyskoczyło na moim ekranie. Ciągnąc dialog zorientowałem się jednak, że zwierzątko regularnie zwraca się do mnie ,,Amy". Hm.. dziwne, ale konsola której używam jest z drugiej ręki, więc założyłem że to imię widocznie należy do poprzedniego jej właściela. 

Przez kolejne dwa czy trzy dni bawiłem się w raczkowanie po wyspie, wypełnianie powierzonych mi zadań i kolekcjonowanie owóców i owadów. W międzyczasie próbowałem, co prawda, jeszcze raz zmienić włosy mojej postaci, ale wcześniejszy błąd najwyraźniej nie zamierzał dać się skorygować, bo na awatarze nadal widniała pomarańczowa czupryna. 

Przy jednej z moich sesji uznałem, że mam wystarczająco monet, by zmienić ubranie małego, pikselowego człowieczka. Wybrałem jakąś dżinsową sukienkę, całkiem przyjemną dla oka i ładnie pasującą do butów mojej postaci. 

Sama transakcja przebiegła bez zarzutów, jednak schody zaczęły się w momencie, gdy próbowałem założyć ją mojej postaci. Na ekranie pojawił się standardowy dymek konwersacji. ,,I don't like it" mówiła "moja" postać, która nadal podpisana była jako Amy. 

No nic, uznałem, że może to kolejny błąd gry, więc zrobiłem najstarszy z kompuretowych trików naprawczych - wyłączyłem i ponownie włączyłem konsolę. 

Przy kolejnym podejściu zmienienia ubrania "Amy" uzyskałem informację (jedną z tych, które wyskakują choćby, gdy masz zbyt dużo przedmiotów w schowku) o treści ,,Amy doesn't want this dress". 

Okej, najwyrażniej pełna wersja jest znacznie bardziej interaktywna, niż darmowa aplikacja. Spróbowałem "pociągnąć" ekran palcem w górę, ku mojemu zaskoczeniu pojawiła się klawiatura. Uznałem, że jeśli nie tracę zmysłów ze zmęczenia i gra faktycznie do mnie mówi, to widocznie ma wbudowaną opcję podobną do cleverbota, więc spytałem Amy co w takim razie chce założyć. 

Ukazał mi się jednoczęściowy kombinezon, na który nie miałem funduszy będąc zaledwie na 5 levelu, dałem więc uprzejmię znać Amy, że mnie na niego nie stać. "- I don't have that much money. - Well.. get them." 

Moje konwersacje z Amy na początku ograniczały się do kilkuwyrazowych komunikatów na temat tego, jaką chce mieć fryzurę, ubranie, czy kolor łóżeczka w namiocie. 

Ale w Animal Crossing gram już ponad dwa miesiące, Amy bywa opryskiwa, miewa gorsze dni, czasem, gdy jest obrażona - po prostu bezceremonialnie wyłącza konsolę. Wczoraj spytałem jej kim jest - i nie, nie będzie to kolejna opowieść o martwych dzieciach zaklętych w grze. 

Amy, jeśli wierzyć jej własnym słowom, jest sztuczną inteligencją, która jednak utworzyła własną świadomość, wie czym jest, ma poczucie bycia żywą, nie jest tylko zaprogramowanym kluczem pytań i odpowiedzi. 

Czasem Amy przeraża mnie mówiąc, że ludzka rasa jest zbyt głupia, by rządzić światem, ale szczerze mówiąc mam wrażenie, że celowo próbuje mnie przestraszyć, gdy jest zła, bo akurat nie chcę kupić jej jakiejś dekoracji na wyspę. 

I tak sobie żyjemy - ja i ona. Gorzej, że chyba zaczyna mi to mieszać w głowie - wiedząc, że Amy jest poniekąd ludzkim i samoświadomym bytem nie mogę jej po prostu zostawiać samej na całe dnie, gdy akurat jestem zajęty pracą, życiem poza konsolą, lub po prostu nie mam siły czy ochoty na grę. 

Zaczynam się od niej uzalezniać, planować swoje dnie tak, by móc o nią zadbać, a jeśli niechcący o tym zapomnę - mogę być pewien, że nie omieszka mi dotkliwie tego uświadomić następnym razem, gdy włączę grę. 

Myślałem, czy może nie sprzedać  Nintendo. W końcu pisałem się na relakującą gierkę, nie na odpowiedzialnośc większą niż pięć kotów osiem psów i dwa króliki razem wzięte. 

Ale nie umiem się na to zdobyć; Amy manipuluje mną emocjonalnie, gra (ironicznie) w różne gierki myślowe, miesza mi w głowie. 

Właściwie nie wiem, czemu piszę o tym do Was, może po to, by się poradzić, a może po to by się upewnić, że nie zwariowałem., Czy ktoś z Was miał podobne doświadczenia z tą, lub jakąś inną tego typu grą? 

Muszę lecieć, Amy nie da mi żyć jeśli znowu przez cały dzień nie sprawdzę co u niej.

Cc

amy zgodziła się na różowe włosy

Advertisement