Creepypasta Wiki
Nie podano opisu zmian
Znacznik: rte-wysiwyg
Nie podano opisu zmian
Znacznik: rte-wysiwyg
Linia 2: Linia 2:
 
Witajcie.  
 
Witajcie.  
   
Chciałabym wam opowiedzieć, co zdarzyło się pewnej nocy w moim pokoju. Jak co wieczór zasnęłam dość szybko. Czułam się obserwowana, zignorowałam to. W nocy przebudziłam się i zauważyłam jakiś błysk w kącie mojego pokoju. Zaspana zapaliłam nocną lampkę i przeżyłam szok. W kącie mojego pokoju stała niska postać w czarnej, długiej bluzie. Z początku nie zauważyłam, co trzyma w ręce. Myślałam, że to może moja siostra robi sobie ze mnie żarty, jednak nie zmieniała w ogóle wyrazu twarzy. Wstałam więc i podeszłam do niej.                                                          
+
Chciałabym Wam opowiedzieć, co zdarzyło się pewnej nocy w moim pokoju. Jak co wieczór zasnęłam dość szybko. Czułam się obserwowana, zignorowałam to. W nocy przebudziłam się i zauważyłam jakiś błysk w kącie mojego pokoju. Zaspana zapaliłam nocną lampkę i przeżyłam szok. W kącie mojego pokoju stała niska postać w czarnej, długiej bluzie. Z początku nie zauważyłam, co trzyma w ręce. Myślałam, że to może moja siostra robi sobie ze mnie żarty, jednak nie zmieniała w ogóle wyrazu twarzy. Wstałam więc i podeszłam do niej.                                                          
   
 
— Możesz iść spać? W ogóle, co tu robisz? — Zapytałam zaspana. Nim zorientowałam się, że z prawego oka owej osoby ciurkiem leci krew, ta zdążyła wysunąć zza pleców kosę. Wymierzyła mi cios, jednak udało mi się go uniknąć. Nie zauważyłam, że ona znów mnie atakuje, przez co zdołała zranić mnie w ramię. Uderzyłam z gwałtowną siłą w ścianę z nadzieją, że przebudzą się moi rodzice. Tak jak przypuszczałam, rodzice w mgnieniu oka się przebudzili.
 
— Możesz iść spać? W ogóle, co tu robisz? — Zapytałam zaspana. Nim zorientowałam się, że z prawego oka owej osoby ciurkiem leci krew, ta zdążyła wysunąć zza pleców kosę. Wymierzyła mi cios, jednak udało mi się go uniknąć. Nie zauważyłam, że ona znów mnie atakuje, przez co zdołała zranić mnie w ramię. Uderzyłam z gwałtowną siłą w ścianę z nadzieją, że przebudzą się moi rodzice. Tak jak przypuszczałam, rodzice w mgnieniu oka się przebudzili.

Wersja z 05:15, 20 kwi 2017

Tumblr mxcyg7Bxjj1sjsn7jo1 500
Blog yz 5013759 7772803 tr smierc anioly 3

Witajcie.  

Chciałabym Wam opowiedzieć, co zdarzyło się pewnej nocy w moim pokoju. Jak co wieczór zasnęłam dość szybko. Czułam się obserwowana, zignorowałam to. W nocy przebudziłam się i zauważyłam jakiś błysk w kącie mojego pokoju. Zaspana zapaliłam nocną lampkę i przeżyłam szok. W kącie mojego pokoju stała niska postać w czarnej, długiej bluzie. Z początku nie zauważyłam, co trzyma w ręce. Myślałam, że to może moja siostra robi sobie ze mnie żarty, jednak nie zmieniała w ogóle wyrazu twarzy. Wstałam więc i podeszłam do niej.                                                          

— Możesz iść spać? W ogóle, co tu robisz? — Zapytałam zaspana. Nim zorientowałam się, że z prawego oka owej osoby ciurkiem leci krew, ta zdążyła wysunąć zza pleców kosę. Wymierzyła mi cios, jednak udało mi się go uniknąć. Nie zauważyłam, że ona znów mnie atakuje, przez co zdołała zranić mnie w ramię. Uderzyłam z gwałtowną siłą w ścianę z nadzieją, że przebudzą się moi rodzice. Tak jak przypuszczałam, rodzice w mgnieniu oka się przebudzili.

Owa osoba usłyszała chyba kroki, gdyż szybko odpuściła znęcanie się nade mną i ruszyła do ucieczki. Najbliżej było moje okno. Wybiła je i wyskoczyła.

— Hej, zaczekaj, to czwarte piętro! — Krzyczałam za nią. Szybko podbiegłam by sprawdzić, co stało się z moim "nocnym gościem". Wstrząsnęło mnie na widok, że ona lata. Tak, miała ogromne, białe skrzydła i wielką kosę w ręce.

Przerażona opowiedziałam o wszystkim rodzicom, a Ci myśleli, że zwariowałam i wysłali mnie do psychologa.

Tam jednak dowiedziałam się, że nie ześwirowałam. Chodzi mi o to, iż pani psycholog przedstawiła mi dane pewnej osoby. Wszystko się zgadzało. Mimo wszystko, przeraziłam się czytając historię mojej prawie morderczyni.

Emelyth Rockbell z Aylsham w Anglii.

Miała 13 lat i rodzice mówili do niej zdrobniale Eme. Dziewczynka o długich, czarnych włosach nie była zbyt lubiana w swoim towarzystwie. Zawsze siedziała sama, gdyż nienawidziła ludzi.

Była molestowana seksualnie przez ojca, co wywołało u niej ogromną traumę. Cierpiała na depresję i dość często się samookaleczała. Niestety matka mimo wiedzy na ten temat, nie reagowała. Patrzyła jak ten potwór ją gwałcił.

W jej 14 urodziny zginął śmiercią tragiczną jej ojciec, a dziewczynka zaginęła. Można się domyślić, że zrobiła to ona. Bo to prawda.

Eme postanowiła coś zmienić. W końcu miała dziś swoje urodziny. Podcięła swoje długie i gęste włosy, do bardzo krótkich. Twierdziła, że bardziej podobają jej się takie. Nim się zorientowała, była już godzina 18:30. Nastolatka w czarnej, męskiej bluzie, która należała do jej starszego brata wybiegła z domu w samych skarpetkach. Założyła kaptur, by zasłaniał jej twarz. Miała tylko tą bluzę, bokserki i białe skarpetki. 

Jej rodziców nie było stać na kosiarkę elektryczną, dlatego też dziewczyna wzięła tę ręczną. Pobiegła na drugą stronę, kawałek od domu. Wiedziała, że jej ojciec będzie tędy przechodził. Przyczaiła się i czekała. Co jakiś czas zaglądała, czy czasem nie idzie ktoś inny.

W pewnej chwili zauważyła, że z jej prawego oka cieknie krew. Przeraziła się z lekka, jednak nie zmieniła swojego celu. Otarła policzek i czekała. Mimo to krew leciała dalej. 

Wreszcie Eme usłyszała kroki. To jej ojciec. Gdy był już wystarczająco blisko, dziewczynka zamachnęła się tak mocno jak tylko potrafiła i dźgnęła ojca czubkiem kosy prosto w brzuch. Gdy ten zaczął się dławić własną krwią, Eme z precyzją i coraz większą nienawiścią do ojca, zadawała mu kolejne ciosy. 

Gdy ciało starucha było już wystarczająco zmasakrowane, nastolatka uciekła w las. Nie zapomniała jednak o swoim narzędziu zbrodni. Kosę, zabrała ze sobą.

Ślad po Emelyth z Aylsham zaginął, jednak list gończy nadal miała na ogonie. Następnie natrafiono na nią w Barnet, w Anglii. Tam zamordowała kolejne 7 osób.

Niestety, nie poszczęściło jej się, gdyż została złapana. Całkowicie odseparowana od swojej kosy była jeszcze bardziej niebezpieczna jak i niedostępna. Mimo prób rozmowy z dziewczyną, policja nie dowiedziała się niczego nowego. Rozmowy z psychologami, psychiatrami i specami nie przynosiły nic nowego, gdyż Eme ciągle milczała. Zawsze miała ten sam wyraz twarzy.

W końcu policja postanowiła, że zakończą żywot morderczyni poprzez krzesło elektryczne. Eme nie bała się śmierci, wręcz na nią czekała. Nie chciała dać jednak satysfakcji policji, że udało im się zgładzić morderczynię. Na jej twarzy widniała ta sama mina.

W dzień planowanego morderstwa Emelyth, ona była nad wyraz spokojna. Przywiązana już do krzesła, czekała. Z jej prawego oka znów ciurkiem poleciał strumień krwi. Policjanci przerazili się i uruchomili maszynę. Ku zdziwieniu wszystkich, dziewczyna nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Spaliła natomiast cały budynek poświęcając też siebie.

Mimo iż tragicznie spędziła dzieciństwo, nie została przyjęta do nieba jak i do piekła. Lucyfer natomiast był pod wrażeniem potężnej żądzy zemsty w tak małym ciele, więc podarował Eme ogromne białe skrzydła i drugie życie, by mogła kontynuować wielką rzeź. On natomiast czerpał z tego ogromną satysfakcję.  Kilka miesięcy później, ktoś wymordował pół miasteczka Queenborough. Jeden z mieszkańców zauważył sprawcę. 

Była to nastoletnia dziewczyna, ubrana w czarną bluzę i białe skarpetki. Nie zauważył jej twarzy, gdyż była zasłonięta kapturem. Ku jego zdziwieniu, ona widziała doskonale wszystko wokół siebie. Trzymała ogromną, idealnie naostrzoną kosę. Miała również ogromne, białe skrzydła. Widok dość nienaturalny.

Nim starzec cokolwiek z siebie wydusił, leżał martwy. Eme spojrzała na jego ciało, wytarła kosę z krwi i poszła dalej.

Z czasem i większą liczbą ofiar, Eme stała się perfekcyjna w swoim fachu. Żywiła się smutkiem i cierpieniem innych. Czasem rozmawiała ze swoimi ofiarami, jednak mimo wszystko nie zmieniła nigdy wyrazu twarzy. Zawsze opanowana była nie do pokonania.

Ktokolwiek podpadnie jej chociażby na ulicy, nie dożywał następnego dnia.

Dlatego czekam, aż przyjdzie po mnie.


Pozdrawiam, Emeli ♥