(Dodawanie kategorii) |
(Dodawanie kategorii) |
||
Linia 57: | Linia 57: | ||
[https://www.youtube.com/watch?v=3Zi-2LwfVPg] |
[https://www.youtube.com/watch?v=3Zi-2LwfVPg] |
||
[[Kategoria:Opowiadania]] |
[[Kategoria:Opowiadania]] |
||
+ | [[Kategoria:Pasty do poprawy]] |
Wersja z 13:17, 10 lip 2021
Dzień: szósty Czerwiec 2017 roku.
Wraz z przyjaciółką wyjechałyśmy na kolonię plastyczną do Świnoujścia.
Zadowolone jechałyśmy busem już jakieś kilka godzin,gdy NAGLE usłyszałyśmy szmery i dziwne szepty: wkrótce....
Pomyślałyśmy,że to ze zmęczenia i postanowiłyśmy się zdrzemnąć.
Dopiero po męczących 12 godzinach dojechałyśmy do Świnoujścia.
-RRRAAA! -Co to?-spytała moja przyjaciółka Gabrysia
-Pewnie jakiś dzieciak się wygłupia-odparłam.
Po zbiórce dostałyśmy swój pokój,w którym były jeszcze dwie dziewczyny Marysia i Tosia.
Przywitałyśmy się i od razu znalazłyśmy wspólny język.
-Oo to fajnie,że lubicie rysować.My przyjechałyśmy tutaj rozwijać swoje pasje.-Powiedziała Tosia
-My również.Mam nadzieję,że będziemy się dogadywać ;)-odpowiedziałam mrugając.
Pora na obiad!-zawołali opiekunowie.
-Już,juuuż idziemy-odparła Marysia poprawiając swój makijaż.
Zeszłyśmy na obiad.
Był przepyszny: kurczak z ziemniakami i mizerią.
Potem podano deser.
-Jak tam twój deser Marysiu?-spytałam dociekliwie.
-AAA-Marysia nagle uciekła z obrzydzeniem do toalety. Dostała ataku paniki i prawie zwymiotowała.
-Co się stało Marysiu?!-spytałam. -W tym budyniu było oko ryby! I jakieś dziwne robaki.Słyszałam głosy.
-Że co? Schizofrenie masz?-zapytała Gabrysia. -Słyszałam głosy,mówiły,że nas obserwują.-odparła i nagle zaczęła drapać się po ręce.
Poszłyśmy zobaczyć o co jej chodziło.Spojrzałyśmy w budyń a tam nic nie ma,pomyślałyśmy,że Marysia ma coś nie tak z głową. Pocieszyłyśmy ją i powiedziałyśmy,że coś jej się wydawało.
Wróciłam do pokoju z Gabrysią i resztą dziewczyn.Nagle światło zaczęło dziwne migać a za oknem zobaczyłyśmy księżyc.
Dziwny księżyc i wyglądał jakby się uśmiechał.Usłyszałyśmy śmiechy. -AAAA-Tosia zaczęła krzyczeć a ja z resztą dziewczyn zastanawiałyśmy się czy nic nam nie dosypano do jedzenia.
Wybiegłyśmy na dwór i postanowiłyśmy tam posiedzieć do czasu,aż nadejdą zajęcia. Zadzwoniłyśmy do swoich rodziców oprócz Tosi,bo nagle zaczął szwankować jej telefon i było z niego słychać ten sam śmiech co w pokoju.