Creepypasta Wiki
Advertisement
1-1

Witaj, ja jestem Pat, Pat Muchomor, dziś opowiem Ci moją straszną jak cholera historie o moim spotkaniu z Lebobem. Zaczęło się niewinnie, siedziałem przed monitorem i kontemplowałem o bardzo poważniej sprawie niedzieli wieczur, aż nagle spojrzałem się na datę, zanimówiłem... Był to 30 sierpnia godzina 19:00... Niedziela wieczur pomyślałem, aż poczułem dziwne uczucie, był to nieprzyjemny stukot w miejscu mojej szopy. Podszedłem do okna, krzyknąłem, ale stukot wciąż nieustannie trwał, wtedy wnerwiony zszedłem na dół, było bardzo ciemno, nie było widać nic, włączyłem światło, ale po około kilku minutach znikło, jakby został mi odcięty prąd, ale jak doszukałem się w mojej kieszeni latarki, ale jak na złość była zepsuta, tylko pod odpowiedniem dotykiem dało się oświetlić cokolwiek, stukot był coraz głośniejszy, otworzyłem drzwi, było zimno, ale już nie miałem i tak na co więcej narzekać, po prostu gorzej być nie mogło. Wybiegłem przed szope, zamarłem, w krzakach widziałem kawałek głowy i pare oczu, Pedobear? pomyślałem i panicznie wybiegłem przed furtke. Moim oczom ukazło się, nie, nie mój blok, to wyglądało jak mój blok na odwrót, w ogóle, cała ulica zapadła w takie kolory, serce mi ledwo biło, głowa bolała strasznie, wchodziłem w nowe tereny migreny, nic jeszcze w życiu tak mnie nie wystraszyło, stałem bez ruchu, usłyszałem słowa, przed oczami miałem tylko swoją wyobraźnie i różne okultystyczne frazy, zamknąłem oczy, i chyba zemdlałem, otworzyłem oczy, zastałem go... To był, Lebob. Cały szary i co najstraszniejsze... NIE MIAŁ MORDY... A ja sam byłem jakby przyczepiony, popatrzyłem, i okazało się że byłem przyczepiony do krzyża, na podłodze leżał pentagram, Lebob wziął skądś nie wiem skąd piłe tarczową, i wszystko się rozjaśniło...

Advertisement