Creepypasta Wiki
Advertisement

Sdx 23.05.2011 godzina 11.12 TEMAT: Musicie mi uwierzyć!

Zdaję sobie sprawę z tego, że to co zaraz przeczytacie wyda się Wam czystą abstrakcją, jednak proszę potraktujcie to poważnie. Bynajmniej nie dlatego, że jest to forum o zjawiskach paranormalnych skupiające ludzi z otwartymi głowami. Po prostu to, co widziałem, było tak nierealne… tak przerażające… a jednocześnie na wyciągnięcie ręki.

Mieszkam na jednym z warszawskich osiedli, szare betonowe bloki. Na pewno wiecie o co chodzi. Trudno w takich miejscach zachować prywatność, jak i również spokój. Ciągłe pijackie burdy, zduszone przez dźwięk tłuczonego szkła, krzyki dzieci. Jednym słowem… patologia. Dlatego nie zwróciłem nawet uwagi na to, że na mojej klatce po raz kolejny ktoś majstrował przy kablach. Efekt? Nieznośnie brzęcząca i mrugająca żarówka…

Tu się zaczyna właściwa historia. Wczoraj, ok. godziny 19 wróciłem do domu, większość wieczoru spędziłem przy książkach – niedługo zaczynają mi się egzaminy. Dlatego, choć moi starzy wyjechali na parę dni do rodziny, nie urządzałem żadnej imprezy/posiadówy/popijawy. TAK, wiem… wszystkie historie się tak zaczynają – ktoś zostaje sam w domu... przychodzi boogeyman, czy tam inna baba jaga… o boże, po tym wszystkim co zobaczyłem nie powinienem tak o tym mówić… nie uprzedzajmy jednak faktów, chcę opisać wszystko tak jak było. Może wtedy będziecie mi w stanie pomóc.

Położyłem się ok. godziny 23, nic niezwykłego. Praktycznie nie była to nawet jeszcze noc. Zresztą u mnie na osiedlu, życie zaczyna się mniej więcej od tej godziny. Przed pójściem spać wypiłem JEDNO piwo, tak na dobry sen. Podkreślam, JEDNO… dlatego wykluczam jakiekolwiek halucynacje. Obudziłem się o 1.23, pamiętam tą godzinę bo spojrzałem akurat wtedy na zegarek (przyzwyczajenie, nie używam budzika). Wypity browar dał o sobie znać, dlatego wstałem i lekko nieprzytomny poszedłem do ubikacji. Wejściowe drzwi mam naprzeciwko toalety … K*cenzura*, dlaczego musiałem wstać akurat wtedy? Dlaczego ta p*cenzura*a żarówka musiała tak migotać? Przez odsłonięty wizjer, przez ten cholerny odsłonięty wizjer…

Podszedłem do wejścia, chciałem go zasłonić.. ale coś kazało mi przez niego spojrzeć. Nachyliłem się nad drzwiami, przymknąłem jedno oko… To co zobaczyłem, totalnie mnie przeraziło… serce zaczęło bić jak oszalałe… zobaczyłem to COŚ. Stało naprzeciw mnie przy drzwiach przygłuchej starej sąsiadki. Nie wiem nawet jak to nazwać. Starałem się wstrzymać oddech… między mną a NIM były tylko 2 metry! Nie widziałem dokładnie co to, przez tą p*cenzura*ą żarówkę i obezwładniający strach nie mogłem się skupić na żadnym szczególe… To była jakaś bezkształtna masa, ale na pewno nie człowiek! Panowała cisza… wtedy usłyszałem, że to coś stara się… Wydrapać drzwi? Albo przynajmniej, jakiś wzór na nich… nie wiem, naprawdę nie wiem… nie myślałem wtedy logicznie.

Po chwili pomyślałem, że pójdę po telefon i spróbuję to jakoś nakręcić. Na szczęście telefon leżał na szafce obok, wystarczyło po niego sięgnąć. Wyłączyłem w nim dźwięk, włączyłem kamerę… tylko jakoś k*cenzura*a nie pomyślałem, że jedyne co nakręcę to jasną kropkę. Tak to było idiotyczne, udało mi się jednak uchwycić odgłos tych „drapnięć”? Wiem, że to żaden dowód. Takie coś, można zrobić w 5 minut… ale macie przesłałem to na YT.

[LINK] – link został usunięty przez administratora forum.

Stałem tak przy tych drzwiach ok. 20 minut, z telefonem w dłoni i okiem w wizjerze. Moje oko musiało w końcu jednak odpocząć od tych ciągłych migawek, dlatego przymknąłem je na dosłownie kilka sekund. Gdy spojrzałem ponownie, tego „czegoś” już tam nie było.

Byłem cały roztrzęsiony, pozapalałem światła w całym mieszkaniu. Włączyłem telewizor, peceta… dosłownie wszystko co mogłem włączyć. Nie muszę chyba mówić, że nie spałem całą noc? Rano zadzwoniłem do rodziców, chciałem żeby wrócili najlepiej zaraz, teraz. Dzwoniłem do znajomych, dosłownie do kogo tylko mogłem. Nikt mi jednak nie uwierzył. Dlatego nie dzwoniłem na policję.

Powiedzcie mi, co ja mam teraz do cholery robić? Co to mogło być? Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, pytajcie. Boję się wyjść z mieszkania. Boję się, że to co tam zobaczę może mnie przerosnąć. Nieważne, muszę iść i tak już jestem spóźniony na zajęcia. Jak wrócę (o ile wrócę) na pewno wejdę na to forum.

Pozdrawiam.

Delacroix12 23.05.2011 godzina 12.34 Re: TEMAT: Musicie mi uwierzyć!

*POST został usunięty przez administratora forum jako niemający związku ze sprawą*

Etienne98 23.05.2011 godzina 13.00 Re: TEMAT: Musicie mi uwierzyć!

*POST został usunięty przez administratora forum jako niemający związku ze sprawą*

Delacroix12 23.05.2011 godzina 13.19 Re: TEMAT: Musicie mi uwierzyć!

*POST został usunięty przez administratora forum jako niemający związku ze sprawą*

Hunterhead 23.05.2011 godzina 14.30 Re: TEMAT: Musicie mi uwierzyć!

*POST został usunięty przez administratora forum jako niemający związku ze sprawą*

Advertisement