Creepypasta Wiki
Advertisement

Ta pasta została zainspirowana przez pewien post z /x/ na 4chanie

Była około 12:15 kiedy szedłem do przychodni w Johnson County. Byłem tam ze względu na zwykłe rutynowe badanie umówione kilka tygodni temu. Nie było to dla mnie obce miejsce; byłem tam już kilka razy. Jednak w tym miejscu czuć było takie dziwne nostalgiczne uczucie, jakbym tu był w dzieciństwie, ale nigdy nie zdołałem dowieść jakie to było uczucie i skąd pochodziło.

Po wejściu, uderzyło mnie oszałamiające uczucie deja vu. Brzęczenie świateł, białe kafelki jako podłoga i beżowa farba na ścianach. Zauważyłem też telewizor umieszczony w kącie, nic ciekawego, mały telewizor plazmowy na którym był PowerPointowy pokaz slajdów zawierający powtarzające się reklamy. Przeszedłem przez pustą poczekalnię (mniejszą część pomieszczenia głównego z magazynami, zabawkami dla dzieci i niebieskimi fotelami) i podszedłem do kobiety za lad, siedziała na niebieskawo-szarym fotelu biurowym, patrzyła na arkusz na tym samym pulpicie Windowsa XP, który mieli od 2008r. Przede mną na ladzie leżał arkusz do rejestracji.

"Dzień dobry, mam tu wizytę u Dr. Pebins."

"Na którą?"

"12:30"

Zaczęła pisać coś na klawiaturze

"A tak. Pan to Gary Johnston?"

"Mhm"

"Dobrze powiem Dr. Pebins, proszę to wypełnić"

Podała mi podstawkę do pisania z prostym formularzem do wypełnienia. Poszedłem do poczekalni, usiadłem i zacząłem wypełniać formularz.

Już byłem w połowie wypełniania formularzu, gdy oparłem się bardziej na krześle. Nie spałem dużo zeszłej nocy, więc byłem zmęczony. Gdy się oparłem zauważyłem coś bardzo dziwnego w ścianie, jakby moja głowa przebiła się przez nią, chociaż tak się nigdy nie stało. Wstałem trochę przerażony i popatrzyłem znowu na ścianę.

Nic.

Żadnej dziury, a nawet wgniecenia, które by zrobiła moja głowa.

Więc sięgnąłem by dotknąć tej ściany i...

moje palce przeniknęły przez nią.

Odsunąłem się w szoku "Co to do diabła było?!" pomyślałem, sięgnąłem ponownie, a moje palce znów przeniknęły przez ścianę.

Zaplecza

Wtedy nagle straciłem równowagę, upadłem, przeniknąłem się przez ścianę i spadłem twarzą w dół na jakieś zabrudzoną beżową wykładzinę. Po podniesieniu się zorientowałem się, że jestem w zupełnie innym pokoju. W sumie nie był to jeden pokój per se, a kilka pokoji wszystkie połączone. Ściany były pokryte obrzydliwą żółtą tapetą. W pokoju panował też obezwładniający odór gnijącej wykładziny.

Próbowałem przeniknąć przez ścianę z powrotem, ale moja ręka już przez nią nie przenikała. "Co do ku*rwy?" zamamrotałem. Obejrzałem się, nie było tu żadnych drzwi, okien nic na ścianach, oprócz tej ohydnej tapety oczywiście. Był on zupełnie pusty oprócz małego niebieskiego szkolnego krzesła. W tym momencie jedynym uczuciem które mi towarzyszyło był strach i powtarzanie w głowie "muszę stąd wyjść". Zacząłem biegać przez te pokoje, desperacko szukając wyjścia, ale nic nie znalazłem. Nie było wyjścia.

Czy to będzie miejsce w którym dokonam żywota? Nie, musiało gdzieś być wyjście! Nie będę tutaj na zawsze siedzieć co nie? Ktoś zauważy, że zniknąłem!

Ale nikt nie zauważył.

Wtedy w oddali usłyszałem kroki, ale nie ludzkie przynajmniej nie takie normalne. Krokom towarzyszył dźwięk warczenia, takiego, które wydaje dzikie zwierzę.

Zacząłem biec. Biec najszybciej jak mogłem, przed czymkolwiek co się do mnie zbliżało. Nie chciałem mieć z tym nic wspólnego.

Biegłem przez coś co wydawało się wiecznością. Ciągle kończąc w pokoju, w którym zacząłem. Przynajmniej wyglądał jak ten w którym zacząłem, nie dało się ich rozróżnić.

Więc usiadłem, pokonany. Uczucie grozy przeszyło moje ciało i zacząłem płakać. Umrę tutaj.

Nadal tu jestem. Nie wydostałem się. Zaakceptowałem mój los.

Słyszę kroki. Ciekawe kto to może być?

Minęły 3 dni, nie wiem gdzie jestem, możliwe, że kilometry od miejsca w, którym zacząłem.

Mój zegarek pokazuje godzinę 8, powinienem odpocząć.

Już 10! Ale gdzie są światła?

I co to za kroki?

[]

Źródło: The Backrooms

Tłumaczenie: Pulsarr

Advertisement